Pracując w dużej firmie często możemy spotkać się z bardzo nietypowymi zainteresowaniami naszych kolegów z pracy, kontrahentów, czy nawet szefa. Jednym z takich orientalnych hobby, coraz bardziej popularnych w ostatnich czasach jest „Wine banking”. Jeśli więc chcemy zaimponować prezesowi, odpowiednio nagrodzić współpracownika, albo zbudować trwalszą relację z klientem warto zorientować się, czym zajmuje się w wolnym czasie.

Gdy dowiemy się, że jest to „Wine banking” zadanie będzie znacznie ułatwione, chociaż również bardzo kosztowne. Co więc kryje się pod tą tajemniczą nazwą? „Wine banking” to według najprostszych definicji sposób lokowania kapitału w winach wysokiej jakości. Jest popularną inwestycją zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnich latach spożycie wina ciągle wzrasta, będzie więc z pewnością bezpieczniejsze, niż inwestowanie na przykład w nieruchomości, których rynek co jakiś czas przechodzi przez pewne wahania.

Najbardziej opłaca się inwestować w gatunki z okolic Bordeaux, Saint-Emilion oraz w gatunki burgundzkie. W 2013 roku kwota zainwestowana przez Polaków w wino przekroczyła 150 milionów. Jest to więc pokaźna suma i z pewnością bardzo wiele osób, zwłaszcza prezesów dużych firm, zaczęło interesować się tymi trunkami.

Wino oferuje też imponującą możliwość zarobku – stopa zwrotu może się utrzymywać nawet na poziomie 485 %! Jest więc inwestycją wartą grzechu, a ciekawy okaz na biurku szefa z pewnością sprawi, że zyskamy w jego oczach i docenimy jego hobby. A wtedy on z pewnością doceni nas.