Mechanizmy rządzące światem marketingu i reklamy są nadzwyczaj proste – lubimy kupować to, co znamy lub to, co polecili nam inni, wybieramy produkty zauważalne w telewizji lub o których przeczytaliśmy w reklamówkach, kierując się najczęściej wyglądem zewnętrznym, ewentualnie poznanym wcześniej smakiem. Podobnie sprawa wygląda przy zakupie wina, jeśli nie mamy do czynienia z jakąś wyjątkową okazją, tylko ze zwykłym przyjęciem u znajomych lub wieczorem w rodzinnym gronie nie sięgamy do skomplikowanych rozwiązań, nie czytamy informacji na temat szczepów, czy roczników, ale decydujemy się na najbardziej dostępne opcje.

Statystyczny Polak pije ponad 3l wina na głowę rocznie, najczęściej kupuje je w dużych dyskontach spożywczych, nie sięgając po radę specjalistów, czy pomoc koneserów. Kolejne dane mówią, że najchętniej i najczęściej kupowane jest wino czerwone, półsłodkie, w cenie około 30 złotych za butelkę – dlatego jeśli chcemy kierować się trendami z głównego nurtu wydaje się, że jest to najbezpieczniejsza opcja.

Prognozy dla producentów win są bardzo korzystne, w ciągu następnych lat ich spożycie ma jeszcze bardziej rosnąć, sięgając nawet 140 litrów sześciennych. A czym kierujemy się najczęściej kupując trunek? Niezależnie, czy wybieramy wino dla siebie, czy na prezent, aż 2/3 z nas bierze pod uwagę opinie znajomych i przyjaciół, wiele osób liczy także na poradę sprzedawcy (aż 60%) oraz na reklamy i wybory proponowane przez dystrybutorów – napis „sommelier poleca” w sklepie okazuje się być naprawdę pomocny dla niezdecydowanych.